Czas, Przestrzeń i Człowiek

Banamali Lahiry

Przełożył z j. angielskiego: Stefan Ziembiński

Kilka słów od tłumacza

Profesor Banamali Lahiry wykładał chemię na Banaras Hindu University. Nazwisko Lahiry rozsławił jego pradziad, znany w Polsce jako Lahiri Mahasaja, nauczyciel krijajogi. W roku 1985 dwoje moich przyjaciół spotkało Profesora w Benaresie. Pamiętam z ich relacji, że podał im wtedy opisaną w niniejszym eseju metodę, że sam też był zaawansowanym joginem, prowadzącym w Indiach kilka aśramów, i że radził moim przyjaciołom z daleka omijać miejsca, w których za nauczanie jogi pobiera się opłaty. Mówił, że „… Jogi nie można kupić”.
Banamali Lahiry zmarł niedawno, w listopadzie lub grudniu 2012.

 ***

Dawno, dawno temu był sobie Guru. Miał on ucznia, który koniecznie chciał poznać prawdę. Po kilku latach uczeń zorientował się, ze wcale nie zbliżył się do poznania prawdy. Zapytał więc swego Guru: „Proszę, powiedz mi, panie, kiedy wreszcie poznam prawdę?” Gurumilczał. Nie będąc wrażliwym na tyle, by pojąć wymowę tego milczenia, uczeń ponawiał swoje pytanie w ciągu kolejnych dni. Po pewnym czasie Guru zaprowadził swego ucznia nad rzekę. „Zanurz się pod wodą, to cię oczyści” – powiedział – „a potem ci powiem, kiedy poznasz prawdę”. Wtedy uczeń się zanurzył, lecz nim zdołał powstać, Guruschwycił go mocno i przytrzymał pod wodą pomimo rozpaczliwych wysiłków ucznia, by się uwolnić. Wypuścił go dopiero wtedy, kiedy ten był już bliski wyczerpania. Gdy uczeń przestał już się krztusić i złapał powietrze na tyle, by móc mówić, Guru zapytał go: „Mój synu, jak się czułeś, gdy trzymałem cię pod wodą?” „O, panie!” – odpowiedział uczeń – „dusiłem się i umierałem! Całym sobą czułem, że bez powietrza nie przeżyję ani chwili dłużej!” „Widzisz, synu”– rzekł Guru – „kiedy dokładnie tak samo poczujesz całym sobą, że nie przeżyjesz ani chwili dłużej bez Prawdy, wtedy i tylko wtedy poznasz Prawdę!”.

Kiedy potrzeba prawdy staje się rzeczą najważniejszą w życiu, człowiek czuje wewnętrzny impuls i zaczyna szukać. Czyta prace naukowe, filozoficzne, zaczyna szukać ludzi w jego mniemaniu świętych lub ascetów. Ale w końcu może dojść do wniosku, że:

vedāḥ vibhinnāḥ smṛtayo vibhinnāḥ
nāsau munir yasya mataṁ na bhinnam
dharmasya tattvaṁ nihitaṁ guhāyām
mahājano yena gataḥ sa panthāh

„Pisma głoszą różne prawdy i prawa też są różne; nie znajdziesz dwóch ascetów, którzy mówiliby to samo; istota prawdy spoczywa w ukryciu. Doszli do niej wielcy, a ich ślady wytyczają ścieżkę.”

A teraz: kim są owi wielcy? Najprościej będzie powiedzieć, że wielcy to ci, którzy są ponad wszelką małością. Poglądy ludzi małych charakteryzują się małostkowym rozróżnianiem. Poglądy wielkich zmierzają do uniwersalnej jedności.

Mały mówi: „Ja należę do tej prowincji, ty do tamtej, a on do jeszcze innej, więc jesteśmy różni.” „Wszyscy jesteśmy Hindusami, więc stanowimy jedno” – odpowiada wielki. „Ja jestem Hindusem, ty Birmańczykiem, a on Japończykiem, więc jesteśmy różni” – mówi mały. „Wszyscy jesteśmy Azjatami, więc stanowimy jedno”– mówi wielki. „Ja jestem Azjatą, ty Europejczykiem, on Amerykaninem, a oni Afrykanami, więc jesteśmy różni’ – zauważa mały. „Należymy do tego samego świata, stanowimy więc jedno” – powiada wielki. „Ja jestem brązowy, ty biały, on czarny, a oni żółci” –upiera się mały. „Wszyscy należymy do jednej wielkiej rasy ludzkiej, więc stanowimy jedno” – mówi wielki. Istotnie, kiedy ciało zaczyna płonąć w ogniu pogrzebowego stosu, barwa skóry pierwsza pada ofiarą. Dlaczegóż więc mielibyśmy przywiązywać wagę do czegoś, co jest przemijające, nietrwałe i zniszczalne? Czemu nie mielibyśmy odkrywać tego, co Wieczne i Nieskończone w Człowieku? Oto refren, który nieustannie powtarzają wielcy wszystkich epok na całej Ziemi, choć język i sposób przedstawienia są różne w różnych czasach i różnych krajach.

Nasz wiek jest wiekiem nauki. Aby zostać usłyszanym, trzeba przedstawiać swoje tezy „naukowo”. Muszę w tym miejscu prosić o wybaczenie moich przyjaciół naukowców, gdyż mam zamiar przekroczyć ograniczenia, jakie nauka sama sobie narzuciła, aby zachować ‘obiektywizm.’ Nauka nie zajmuje się badaniem Czasu i Przestrzeni w odniesieniu do Człowieka i ze szczególnym uwzględnieniem Człowieka, a to właśnie jest dzisiaj moim celem. Zobaczycie Państwo, jak wychodząc od zwykłych naukowo poprawnych danych, dojdziemy do nadzwyczajnych konkluzji co do Czasu i Przestrzeni w odniesieniu do Człowieka.

Mamy dwa sposoby ustalania faktów. Pierwszy – poprzez bezpośrednie ujęcie, a drugi – poprzez niebezpośrednią interpretację, przy czym oba te sposoby mogą się okazać zawodne. Widziana bezpośrednio gwiazda wygląda na mały, migoczący punkt światła, a tymczasem może być ona większa od całego układu słonecznego. I jeśli wychodzimy od błędnych założeń, możemy w naszej niebezpośredniej interpretacji dojść do fałszywych wniosków. Lecz nawet, gdybyśmy byli na podstawie naszego wnioskowania nie wiadomo jak silnie przekonani, że gwiazda jest znacznie większa, to i tak w bezpośrednim ujęciu nigdy nie będzie ona większa niż świecący jasno punkt. Musimy o tym pamiętać. A teraz: przypuśćmy, że widzimy gwiazdę, oddaloną od Ziemi o 10 lat świetlnych. Oznacza to, że jeśli idzie o czas, światło potrzebuje 10 lat, by dotrzeć do Ziemi. Prędkość światła wynosi 300 000 km/sek., zatem jeśli idzie o przestrzeń, gwiazda znajduje się w odległości 300 000 x 60 x 60 x 24 x 365 x 10 km od Ziemi. W bezpośrednim ujęciu wygląda na to, że widzimy gwiazdę taką, jaka jest w danym momencie czasu. Lecz niebezpośrednia interpretacja podpowiada nam, że „widzimy gwiazdę taką, jaką była 10 lat temu. Przypuśćmy, że gwiazda urodziła się dzisiaj, istniała cztery lata, a potem została zniszczona i znikła. Przez cały ten czas NIE będziemy jej widzieli. Dopiero po następnych sześciu latach ujrzymy jej narodziny, będziemy ją widzieć cztery lata, a potem zniknie nam z oczu. Zatem nie będziemy jej w ogóle oglądać w czasie, w którym będzie istniała, natomiast będziemy ją oglądać jeszcze 10 lat po jej zniszczeniu. Jest to absolutnie poprawna interpretacja naukowa. Będziemy mieli zawsze przesunięcie 10 lat w czasie i 10 lat świetlnych w przestrzeni pomiędzy punktem początkowym („nadawczym”), którym jest emitująca światło gwiazda, a punktem końcowym, odbierającym owo światło, czyli Człowiekiem. Jest oczywiste, że narodziny, istnienie i zniszczenie gwiazdy są nieodwracalne. W związku z powyższym powtórne odegranie całego wydarzenia, które miało miejsce w przeszłości w punkcie początkowym, a które w punkcie końcowym wydaje się dziać właśnie w tej chwili, zależne jest całkowicie od bodźca, którym jest światło, docierające do odbierającego je Człowieka. W chwili, kiedy światło dotrze do Człowieka, będącego punktem odbiorczym, punkt nadawczy ani prędkość bodźca nie maja już dłużej znaczenia. Natomiast wielkiego znaczenia nabiera nastawienie Człowieka. Pozwólcie mi Państwo naświetlić moje stanowisko używając innego przykładu. Myślę, że wszyscy widzieliście wschód słońca, lecz czy zwróciliście uwagę jak zjawisko to jest powolne? Jeśli przestrzeń, rozpościerająca się pomiędzy ziemią i słońcem byłaby w nocy ciemna, całe zdarzenie powinno się odbyć z prędkością światła, czyli w ułamku sekundy. Lecz w rzeczywistości przestrzeń pomiędzy słońcem i ziemią jest zawsze przeniknięta światłem, co oznacza, że bodziec już do nas dotarł, i że za całe zjawisko odpowiedzialne jest nastawienie, czy też pozycja ziemi, która jest punktem odbiorczym. Zatem czynnikiem determinującym będzie tutaj prędkość obrotu ziemi dookoła własnej osi, czyli ok. 0,25 stopnia na minutę prędkości kątowej. Z tą prędkością, wytwarzając ciemność przy pomocy naszego własnego, ziemskiego cienia, stawiamy się poza wiecznie obecnym światłem słońca i nazywamy to zachodem. A potem, cały czas z tą samą prędkością, zwracamy się z powrotem w stronę wiecznie obecnego światła i nazywamy to wschodem.

A jednak nie możemy zlekceważyć owego odtwarzania przez człowieka zdarzeń minionych i potraktować ich jako całkowicie subiektywne projekcje lub wytwory wyobraźni, gdyż musimy wziąć pod uwagę bodziec, czyli światło, bez którego to dzisiejsze odtwarzanie zdarzeń minionych nie byłoby w ogóle możliwe. Czyż nie nasuwa się tu wniosek, że to, co widzimy dzisiaj w pewien sposób zawiera przeszłość, w której owo zdarzenie rzeczywiście miało miejsce? Pozwolę sobie przedstawić jeszcze jedno porównanie. Przypuśćmy, że rozgłośnia radiowa w Delhi nadaje sygnał czasu punktualnie o północy, w nocy z 28 na 29 lipca. Przyjmując, że fale radiowe mają prędkość światła, sygnał ten w ciągu jednej sekundy okrąży kulę ziemską prawie siedem razy, czyli że sygnał powróci do Delhi po upływie 1/7 części sekundy. Praktycznie możemy przyjąć, że sygnał powraca do Delhi w tym samym momencie. Ale czym będzie ten moment w innych miejscach kuli ziemskiej? W Londynie będzie to godzina 6.30 wieczorem, 28 lipca (tzn. przeszłość), a w Tokio 3.30 rano, 29 lipca (przyszłość). Zatem ta sama chwila jest w różnych miejscach przeszłością i przyszłością. Gdybyśmy mogli zamrozić cały bieg owej chwili dookoła ziemi, stwierdzilibyśmy, że sygnał dotarł najpierw do bliskiej przeszłości, potem do dalszej i jeszcze dalszej przeszłości, po czym powrócił do Delhi odwiedzając po drodze najpierw najdalszą, a potem coraz bliższą przyszłość. I będzie to stwierdzenie prawdziwe, o ile będziemy w stanie sobie wyobrazić, że sygnał wrócił do Delhi w tej samej chwili! W ten sposób dochodzimy oto do osobliwej konkluzji, że choć przez całe życie uważaliśmy chwilę za nieskończenie małą cząstkę wieczności, to prawdą jest również, że chwila mieści w sobie całą wieczność, to znaczy całą przeszłość i całą przyszłość! Tyle o czasie w odniesieniu do Człowieka. Czy chce, czy nie chce, człowiek musi żyć w tej chwili (choć prawie zawsze przysłania ją rozpamiętywaniem przeszłości lub snuciem planów na przyszłość), dzięki czemu jest w stanie odtworzyć każde zdarzenie, zachodzące w wieczności. Będzie mu się jednak zdawało, że zdarzenie to dzieje się właśnie teraz, w tej właśnie chwili!

A teraz zajmijmy się przestrzenią w odniesieniu do Człowieka. Kiedy narodziny, życie i śmierć gwiazdy, jakie faktycznie miały miejsce w przestrzeni międzygwiezdnej, odtwarzane są przez człowieka, to tam, w owej przestrzeni międzygwiezdnej nie zachodzą przecież powtórnie. Całe zdarzenie „dzieje się” w skali miniaturowej w jakiejś przestrzeni punktu odbiorczego, którym jest Człowiek; oto dlaczego, jakbyśmy się nie wysilali, gwiazda pozostaje zawsze świetlnym punktem, gdy jest ujmowana bezpośrednio. Spróbujmy teraz nieco zgłębić naturę tej odbiorczej przestrzeni.

Przypuśćmy, że jesteś punktem (.). Teraz: punkt ma tylko pozycję, według definicji matematycznej nie posiada bowiem wymiarów. Zatem twoją pozycją jest teraz cały punkt i nie masz wielkości. Rozszerzmy ten punkt i utwórzmy z niego kulę (O). Jako że cały czas jesteś całym punktem, jesteś obecny w tym samym czasie w całej kuli (a nie w jakimś jej szczególnym punkcie, jak zazwyczaj myślimy). Nie jest to żadna hipoteza ani wytwór wyobraźni. Człowiek „zaczyna się” jako zaledwie punkt, zapłodnione jajo, i powiększa się przez podział. Po około czterdziestu ośmiu podziałach gotowe jest już całe ciało człowieka, i jest on obecny w tym samym czasie w całym ciele. Powróćmy znów do naszej kuli; możesz ją w dalszym ciągu powiększać, aż stanie się wielka, jak świat. Jesteś więc teraz w tym samym czasie obecny w całym wszechświecie! Twoje ludzkie ciało z jego ograniczona świadomością i przestrzenią (w drugim stadium) jest dokładną, choć miniaturową repliką Nieskończonej świadomości i przestrzeni wszechświata, zatem możesz odbierać i odtwarzać w miniaturze wszystkie zjawiska, zachodzące w dowolnych miejscach wszechświata, podobnie jak miniaturowy odbiornik radiowy czy telewizyjny może odbierać i odtwarzać sygnały nadawane przez znacznie większy, a przecież ściśle kompatybilny nadajnik.

Jeśli aż do tego miejsca śledziłeś uważnie tok moich myśli i zrozumiałeś wszystko dokładnie tak, jak chciałem to przekazać, to prawdopodobnie zauważysz, że rzecz całą można potraktować bardziej jako zjawisko rezonansu, aniżeli jako odbicie wielkiego miasta w małym lusterku. A rezonans działa w obie strony! Żyjąc w chwili nie tylko jesteś zdolny do poznawania przeszłości i przyszłości, lecz także żyjesz w Wieczności! Żyjąc w całej przestrzeni ludzkiego ciała jesteś nie tylko zdolny do poznawania wszystkich zdarzeń, dziejących się w dowolnej części wszechświata, lecz także żyjesz w przestrzeni całego wszechświata! Nie do wiary, prawda? A jednak jakże możliwe!

Oto są ogromne możliwości Człowieka, oto jego potęga. A co z niego zrobiliśmy?

Kabir mówi:

kabīr ek achambhā dekhā hirā haṭ bikāe
parkhan hārā jauharī, kauri badle jāe.

„Kabir zauważył zadziwiony, że na rynku sprzedany został diament. Jubiler się na nim nie poznał i wymienił go na garść drobnych monet!”

rāt ganvāyo soy kar, divas ganvāyo khae
hirā janma amol hai kauri badle jāe

„Nocami spałeś, dnie spędzałeś na jedzeniu; swoje ludzkie życie, bezcenne jak diament, wymieniłeś na garść drobnych monet!”

kabīr sotā kyā kare, uṭh kar bhajo murārī,
ek din to sonā hi hai, lambe pāo pasāri.

„Kabirze, ty śpisz? Wstań i módl się, gdyż pewnego dnia zaśniesz z nogami wyciągniętymi na wieki.”

Jeśli zanim zapadniemy w ów sen z nogami wyciągniętymi na wieki, zdołamy ugruntować się w Wieczności żyjąc w teraźniejszości chwili całą pełnią naszego bytu, cóż z tego, że to, co w nas nietrwałe, przemijające i zniszczalne, zginie i w proch się obróci?

Dodaj komentarz