Kazimierz Chmielowiec

Chmielowiec - Trudny darAutor, znajomy Tadeusza Głodowskiego pozostawił mu trzy ręcznie pisane wiersze. Cały zbiór wydał w tomiku: Trudny dar (Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1976, 94 str.)

Wybrałem (styczeń 1963)

Nie szukam wielości –
Najwięksi wybierali nieograniczone i nieznane.
Nie pragnę władzy –
Zewnętrznej, na obcych siłach.
Nie pragnę wiedzy tymczasowej,
ani szczęścia
w oparciu o czyjąkolwiek krzywdę.
Nie pragnę zwycięstwa
nad częścią ani nad całością.
Nie szukam celu –
w przeszłym czy w przyszłym
i w ograniczonym.
Czy jesteś u celu
jeżeli czegokolwiek pragniesz,
jeżeli cokolwiek jest poza tobą?
Kto poukładał różnorodne i pozorne
w jednym i istotnym?
Wybrałem.
Wszystkie promienie wrażliwości
Idą wszystkimi drogami w wielobarwną,
przeźroczystość i pewność.
Wywołany
Światłem ze światła
Wybrałem bezwzględne i ostateczne –
moc
i świadomość całości.
Czy jesteś otwarty
jeżeli nie wierzysz
w którąkolwiek możliwość?
Nawet w tej chwili,
Jak w każdej,
istnieją bezwzględnie –
widzący,
widziane,
widzenie.
Czy znajdziesz we mnie
Coś bardziej pewnego i określonego
niż to, że jestem?


Moje miasto (lipiec 1959 r.)

Nad miastem krążą po pagórkach oczy
Na gałęziach parków kołyszą się ptaki i dzieci
Wystawy otwierają perspektywy smaku i barw
Metaliczne dźwięki ślizgają się po ulicach
Czółenka aut tkają materię pośpiechu
Na łodygach narastających zdarzeń
ludzie
rozpryskują się w kwiaty zderzeń
Po katastrofach
długo opadają w sumieniach
pyłku
rozsypanego życia
Ptak wyobraźni
oblatuje
codzienne wierze sensacji
Serce pulsuje wybranym pragnieniem
Ktoś narzuca mi światło
które jest cieniem życia
Często drętwieją krzykiem
bramy kamienic
Uliczki zasypane cieniem
Ręce codziennie wracają do pracy.


Wielkomiejski akord (czerwiec 1968 r.)

Z pogodnych ulic
wytrącony krzykiem
który stawał się ostatecznym
Na jezdni
zmiażdżone ośmioletnie ciałko
o twarzy jeszcze urokliwej
z rozsypanym
anielskim
włosem
Mówią
przerwana nić
na kamiennym posłaniu
w sukience już za czerwonej
z resztkami pełzającego bólu
i nabrzmiałe
koła autobusu
skamieniałość matki
trwa jeszcze
w niewyczerpanym zjawisku.

Dodaj komentarz