Duchowe przewodnictwo Bhagawana, czyli upadeśa[14], było zawsze do pewnego stopnia osłonięte tajemnicą. Nie udzielał uczniom inicjacji w sposób zwyczajowy, poprzez nałożenie rąk lub podanie mantry. Nie znaczy to jednak, że ignorował konieczność inicjacji. Wprost przeciwnie; mówił wyraźnie, że przypadkowo przez ucznia wybrana mantra nie będzie skuteczna i że uczeń musi być należycie wtajemniczony w mantrę przez kompetentnego nauczyciela. Nie znaczy to również, że nie zajmował się prowadzeniem uczniów. Było oczywiste, że była to jedyna rzecz, na której mu naprawdę zależało. Nie pochwalał teoretycznych pytań, zadawanych dla zaspokojenia ciekawości, ale na pytania dotyczące sadhany, czyli praktyki duchowej, odpowiadał zawsze chętnie i wyczerpująco. Atmosfera w aśramie nie była ospała ani leniwa; była to atmosfera wytężonej pracy, z uczniami zajętymi sadhaną i Bhagawanem nadzorującym i prowadzącym każdego z uwagą, choć w milczeniu.
Wszyscy świadomi byli tego, że są uczniami, a on jest guru. Na osobności mówił do nich jako guru i czasami podawał wskazówki do ich sadhany. W każdym przypadku sadhanę pod jego przewodnictwem rozpoczynał jakiś akt lub słowo inicjacji, zazwyczaj skryte, podobnie, jak to zostało opisane we wstępie do niniejszej książeczki. Gdy go pytano wprost, czy jest guru, i czy udziela inicjacji, zawsze unikał jednoznacznej odpowiedzi. Gdyby odpowiedź brzmiała „nie”, z pewnością odpowiedziałby „nie”. Lecz gdyby odpowiedział „tak”, zostałby natychmiast oblężony przez ludzi, domagających się inicjacji i znalazłby się w sytuacji, kiedy musiałby inaczej traktować prawdziwych uczniów i osoby nieprzygotowane. A jego pełna współczucia miłość była zbyt wielka, a mądrość zbyt przenikliwa, by kogoś wyróżniać, przecież widział Jaźń wszędzie.
Pytany, czy udziela inicjacji, odpowiadał zwykle, że istnieją trzy sposoby jej udzielania: przez dotknięcie, przez spojrzenie i przez milczenie. To sprawiało, że pytający musiał się zastanowić i starać się zrozumieć odpowiedź. Te trzy sposoby są od dawien dawna znane w indyjskiej tradycji. Symbolem pierwszego jest ptak, który musi wysiadywać jaja, by wylęgły się pisklęta, drugiego ryba, która patrzy na swoją ikrę, trzeciego żółw, któremu wystarcza, że o swych jajach pomyśli. Inicjacja poprzez milczenie jest dla drogi poznania sposobem najbardziej naturalnym.
Niektórzy formaliści odchodzili, by szukać inicjacji gdzie indziej, a Bhagawan nie robił nic, by ich zatrzymać. Ci, którzy rozumieli, zostawali. Jednemu z nich, majorowi Chadwickowi[15], powiedział: „Gdyby było dla ciebie konieczne, byś szukał guru gdzie indziej, już dawno by cię tu nie było”.
On był sad-guru, wyzwolonym za życia, Mędrcem doskonałym, dla którego nie było innych, lecz tylko Jaźń, więc nie można mówić o jego relacjach z innymi. Czasami przypominał uczniom, że zewnętrzny guru jest tylko formą, przybraną z uwagi na ograniczone możliwości uczniów i służy do tego, by skierować ucznia ku wnętrzu, aby mógł odkryć guru wewnętrznego, którym jest Jaźń.
Mistrzowie duchowi pisali zazwyczaj otwarcie o teorii, lecz zachowywali rezerwę jeśli chodzi o zalecane szczegółowe praktyki, gdyż ktoś mógłby sobie zaszkodzić, próbując praktyk, do których nie byłby należycie przygotowany. Bhagawan jednak głosił swoją naukę otwarcie, tak w mowie, jak i na piśmie. Ta innowacja jest zgodna z cichym wtajemniczeniem, które przynosił światu. Wtajemniczenie to mogło spłynąć na każdego, kto w swoim sercu się do niego zwracał, niezależnie od tego, gdzie przebywał. Każdy też mógł się dowiedzieć z książek o technice, jaką trzeba stosować. Co więcej, czasami Bhagawan przypominał uczniom, że nawet podróż do Tiruwannamalai jest też tylko iluzją, a prawdziwą pielgrzymkę trzeba odbyć w sercu i odsyłał ich do lektur, opisujących praktykę wićary[16].
To prowadzi nas do następnego pytania: czy prosta ścieżka, której nauczał Bhagawan była otwarta tylko za jego życia, czy też jest nadal dostępna dla poszukujących. Jak Bhagawan sam powiedział, guru potrzebny jest każdemu poszukującemu; dodał jednak, że guru niekoniecznie musi nosić ludzkie ciało. Dotyczy to rzadkich przypadków, lecz skoro to powiedział, dotyczyło to również jego uczniów. Cała jego praca różni się bardzo od zwykłego prowadzenia uczniów przez duchowych przewodników. W przeciągu wieków obecne były różnorakie strumienie inicjacji, płynące do tego samego oceanu, każdy strumień w swych własnych brzegach. Ale teraz, pod koniec eonu kali-jugi, wiele z nich wyschło na pustyniach, zatrzymało się na bagnach lub zmalało do rozmiarów cienkiej strużki. I na tę sytuację zareagował Bhagawan, poświęcając swoje życie wszystkim tym, którzy się ku niemu zwracali. Jeśli metoda jest niezwykła, to trzeba pamiętać o tym, że to Bhagawan jest tym, który działa, aby nie stało się tak, jak w przypadku żydów, którzy nie przyjęli Chrystusa, gdyż nie odpowiadał ich oczekiwaniom. A jeśli Bhagawan za życia mógł obejść się bez zwykłego sposobu inicjacji, to czemu i nie potem? Warunki, które wymagały innowacji trwają przecież nadal.
Istnieją też pewne oznaki, potwierdzające, że jego duchowe przewodnictwo trwa nadal. Gdy go kiedyś zapytano, czy po śmierci fizycznego ciała dźiwan-mukta w dalszym ciągu kontynuuje jakąś pracę, odpowiedział, że w pewnych przypadkach tak się dzieje.
Kiedy był już bliski śmierci i uczniowie boleli nad tym, że odchodzi i zostawia ich bez duchowego przewodnictwa, powiedział: „Przywiązujecie zbyt duże znaczenia do ciała”, wskazując w ten sposób, że jego śmierć nie przerwie ciągłości duchowego przewodnictwa.
Innej osobie powiedział: „Guru to nie fizyczna forma, a więc kontakt będzie trwał nadal również po zniknięciu jego fizycznej formy”. I jeszcze: „Mówią, że umieram, ale ja nie odchodzę. Dokąd zresztą miałbym pójść? Jestem tutaj”. Jest to proste stwierdzenie, zgodne z doktryną adwajty, ponieważ Mędrzec (dźńani) jest uniwersalny, i nie istnieje dla niego żadne tutaj ani tam, nie ma przychodzenia i odchodzenia, gdyż jest w wiecznym Tu i Teraz. Ale cokolwiek mówił do uczniów, mówił po swojemu, nawet, jeśli były to prawdy uniwersalne. Chociaż w swojej ślepocie możemy go porzucić, on nie może porzucić nas, gdyż jest Jaźnią.
Do samego końca Bhagawan okazywał zainteresowanie książkami, które aśram zamierzał wydać. W ciągu kilku ostatnich tygodni swojego życia wiele godzin spędził sprawdzając przygotowywaną aktualnie do druku książkę. A przecież celem wydawania tych książek było rozpowszechnianie nauki o ścieżce poznania Jaźni. Jeśli ścieżka ta miałaby się stać po jego śmierci niedostępna, wtedy książki byłyby niepotrzebne.
Bhagawan zaaprobował testament, który mu przedłożono, a którego jednym z punktów była wola Bhagawana, by po jego śmierci aśram nadal funkcjonował jako ośrodek duchowy. Wszystko, co wykonują uczniowie, jest dokonaniem guru; ośrodek jest promieniowaniem guru.
Uczniowie wiedzą, że on nie przestaje być guru. Odczuwają jego przewodnictwo nie tylko jako potężne, ale też równie subtelne i precyzyjne jak przedtem. Dla tych, którzy chcą się ku niemu zwrócić, najlepszą radą będzie to, co sam powiedział kiedyś tym, którzy nie wierzyli w duchowe serce; że dyskusja jest tu niepotrzebna, lecz trzeba próbować poczuć serce. Niechaj poproszą go o łaskę, a potem starają się usilnie praktykować według jego zaleceń, a wtedy sami będą mogli stwierdzić, czy Łaska i duchowe przewodnictwo guru są obecne.
Owej przenikniętej pustką nocy, kiedy jasna gwiazda sunęła powoli po niebie w momencie jego śmierci, nikt nie tonął w żalu ani nie rozpaczał, ale wszyscy zapewniali się wzajemnie, że on jest ciągle tutaj. Każdy odczuwał w sercu jego ciągłą obecność. Ci, którzy mogliby potrzebować pocieszenia, sami pocieszali innych.
Przez całą noc ciało, które Bhagawan nosił i porzucił, wystawione było na widok publiczny w sali świątyni. Ludzie smucili się i płakali, ale głębiej był dziwny spokój, który tylko Bhagawan mógł zaszczepić.
Teraz okazało się, jak bardzo był kochany w najbliższym mieście, Tiruwannamalai. Przez całą noc tłumy przechodziły przez salę świątyni, by ostatni raz spojrzeć na martwą teraz twarz. Długie procesje sunęły z miasta i z powrotem śpiewając Arunaćala Śiwa.
W ciągu następnych dni utwierdziło się w uczniach silne przekonanie o jego ciągłej obecności i ono trzymało ich razem. Wybrali spośród siebie grono osób, które wraz z byłym sarwadhikarimi[17] miały się zająć dalszym prowadzeniem aśramu.
Medytacje w milczeniu, a także poranne i wieczorne recytacje Wed odprawiane są nadal przed grobowcem Bhagawana w świątyni. Tak jak przedtem, wstęp jest dla wszystkich, niezależnie od kasty, czy wyznawanej religii. Duchowa pomoc, która przychodzi w czasie medytacji jest tak samo potężna, słodka i subtelna jak była za jego życia.
Do tych, którzy się sercem ku niemu zwracają, odpowiedź przychodzi natychmiast, a duchowe wsparcie jest teraz jeszcze silniejsze, niezależnie od miejsca, w którym się znajdują. Odwiedzający aśram nadal doświadczają duchowej odnowy, choć nie mogą już oglądać swego Mistrza.
Uczniowie – czy to z bliska, czy z daleka – nadal tęsknią i z góry cieszą się na możliwość odwiedzenia aśramu. Poszukujący duchowego przewodnictwa i Łaski guru przybywają jak dawniej, a świątynia jest ośrodkiem, którego potencja rośnie, a nie spada. I wielu zazdrości tym, którzy mieli możliwość osobistego kontaktu z Bhagawanem.
Bhagawan zawsze kazał nam szukać wewnętrznego guru. Miłość do guru zewnętrznego z jednej strony pomagała nam w tym, z drugiej zaś w jakiś sposób przeszkadzała. Teraz zamieszkał w naszych sercach. Bardziej niż kiedykolwiek przedtem musimy zatem starać się usunąć wszelkie nasze zanieczyszczenia, by odkryć jego, Jaźń, istotę naszego bytu; bardziej niż kiedykolwiek przedtem on pomaga nam tego dokonać.
On jest sad-guru, nauczającym w milczeniu. Dakszinamurti Arunagiri Jogi przebywał na północnym stoku świętej góry Arunaćali, gotów służyć swym milczącym nauczaniem każdemu przybyszowi, lecz nikt do niego nie docierał, miejsce było zbyt trudno dostępne. Dakszinamurti Śri Ramana odsłonił to, co było ukryte, gdyż teraz łaska promieniuje z miejsca jego samadhi[18]. Prosta ścieżka stała się z powrotem dostępna.
Śmierć ciała przyniosła jedną może tylko zmianę. Zawsze mówił nam: „ Stawiaj sobie pytanie „kim jestem?” ale mówił też: „Zaufaj mi, a ja zniszczę twój umysł”. Teraz poszukiwanie Jaźni w sercu i oddanie się sercem Bhagawanowi stały się tym samym. Poznanie i miłość (dźńana i bhakti) w sposób bardziej doskonały stopiły się w jedno.
Któż może Cię odnaleźć? Jesteś źrenicą oka, a nie potrzebujesz oczu, by widzieć, o Arunaćalo!
Wywabiłeś mnie z mojego domu i wkradłszy się do mego serca, czule wprowadziłeś do swej siedziby, tak wielka jest twa Łaska, o Arunaćalo!
Zdradziłem twoje tajemne działania, lecz nie odwracaj się ode mnie! Otwarcie okaż mi teraz swą Łaskę, o Arunaćalo!
– Akszaramanamalai, wersy: 15 i 97-98
[14] Praktyka, zalecana uczniowi przez guru.
[15] A. W. Chadwick, Anglik, przebywał w aśramie Śri Maharishiego od roku 1936 aż do swej śmierci w roku 1962. Autor książki „A Sadhu’s Reminiscences of Ramana Maharishi”.
[16] A. W. Chadwick wspomina, że pierwszą książką, jaką zalecił mu przeczytać Bhagawan, była „Who am I”, a drugą „Self Realization” przez B.V. Narasinhaswami.
[17] Sanskryckie sarvādhikārin – zarządca, naczelnik. W aśramie funkcję tę pełnił starszy brat Maharishiego, Chinna Swami.
[18] W Indiach zwykle nie pali się zwłok joginów i świętych, lecz składa się je w grobie, często w miejscu, w którym święty zmarł, to znaczy wszedł w stan samadhi, z którego już nie powrócił do zwykłej świadomości. Miejsce złożenia zwłok również określa się słowem samadhi.