Czym Joga (nie) jest

Tadeusz Głodowski

(tytuł od redakcji)

Kto pożąda wstrząsów niesamowitości, oszołomień, sensacji, ten niechaj nawet nie pyta, czym jest Joga, bo dzieli go jeszcze niejedna przepaść od ścieżki wiodącej ku Wielkiej Ciszy.

Kto zasiada z innymi w mrocznej izbie, żeby się radzić rzekomych duchów, niechaj nie wymawia świętego słowa Joga, bo jest skalany, jakby się tarzał z nieczystymi zwierzętami.

Kto znajduje upodobanie w jedzeniu i piciu, niechaj pierwej wyzbędzie się tej słabości, zanim zapyta kiedyś o Jogę.

Kto umartwia ciało postami, aby się przypodobać „bóstwu”, znajdującemu upodobanie w dręczeniu swych wyznawców, niechaj wpierw stanie się odstępcą i zapomni o takim rzekomym bogu.

Kto oburza się słysząc, że ktoś rzekł: „nie ma boga”, i uważa się za wyższego w swej wierze wiernopoddańczej, niechaj porówna siebie z tamtym bezbożnikiem i rozstrzygnie w cichości sumienia, czyja pycha jest większa: jego własna czy tamtego?

Kto spokojnie popełnia oszustwa i niegodziwości, bo nikt nie widział a niebiosa „są puste” – niechaj śpi aż go kiedyś przebudzą ciosy losu.

Kto wierzy, że jest bez skazy, bo uczestniczy we wspaniałych nabożeństwach, i nic nie jest winien, bo otrzymuje rozgrzeszenie od „zawodowych doradców Pana Boga”, niechaj śpi, dopóki się nie ugnie pod ciężarem niespłaconych długów.

Kto zebrał i nauczył się na pamięć tysiąca mądrych zdań o Bogu, a ślepy jest na cierpienie sąsiada, niechaj rozejrzy się uważnie dokoła i zbacza, czy nie wzniósł ściany bez drzwi i okien, oddalającej go od świata.

Kto jest najgłębiej przekonany, że w ogóle nie ma Boga, niechaj zbada w głębi swej świadomości, co w nim zastąpiło tamto wygasłe pojęcie, pod brzemieniem smutku odnajdzie sam nić tęsknoty, która go wywiedzie ku słońcu.

Ten niechaj pyta o Jogę, w kim tlą się iskry współczucia z najmniejszą, chociażby, „najgorszą” istotą.

xxx

Czymże jest Joga, jeżeli nie jest ani poszukiwaniem duchów, ani pławieniem się w rytuałach, ani wiedzą o Bogu, ani odejściem od świata, ani czymkolwiek innym, czego można by się nauczyć? Bo jogi nie można się nauczyć, ale każdy może ją praktykować.

W jakim celu można praktykować Jogę? Odpowiedź na to pytanie da ci własna tęsknota ku Niebu. Joga jest drogą do Nieba, na którą można wejść za życia. Kto chce, może rzec, iż jest to droga ku Bogu, ale niechaj się strzeże wyobrażania sobie – w jakiś tradycyjny sposób – tego, co ludzie nazywają słowem „Bóg”, bo stworzy sobie obraz, który zasłoni mu i zamknie wejście na ścieżkę. Bałwochwalcy stoją w miejscu i nie przedostają się za próg Niebios.

Strzeżmy się wszystkich, którzy opisują niebo wyznaniowe i obiecują nagrody swym zwolennikom w takim właśnie a nie innym niebie. Wszelkie opisy są pomniejszaniem. To, ku czemu zmierzamy, jest ponad wszelkie nasze wyobrażenia.

„Człowiek nagi staje przed Bogiem”. To prastare powiedzenie zawiera wielką prawdę. Męstwo jest pierwszym warunkiem udania się w pielgrzymkę ku Niebu – bez niczego. A zupełnie „bez niczego” znaczy to – i bez tych wyobrażeń, które wpajane są w ludzi od najwcześniejszego dzieciństwa.

Kto odważy się odrzucić wszystko, co dotychczas przyjmował „na wiarę”, kto pozbędzie się bagażu pojęć i stanie się jak dziecko, ten może zacząć wędrówkę.

Zanim pielgrzym postawi krok pierwszy na ścieżce Jogi, musi otworzyć swe serce, ufać, wbrew pozorom, pomimo zła dostrzegalnego – że istotą życia w całym kosmosie jest Miłość. Jest to jedyne oparcie, jedyne ziarno prawdy, które trzeba przyjąć – na razie – „na wiarę”, zanim się sprawdzi to własnym przeżyciem! Poza tym uczeń Jogi nie potrzebuje w nic wierzyć, ponieważ wszystko poznaje z własnego doświadczenia.

Metody Jogi są to wskazania, jak żyć i postępować, aby za życia w ciele poznawać rzeczywistość niedostępną naszemu zwykłemu poznaniu, dopóki żyjemy byle jak, bez uciszenia pragnień i pożądań, i bez umiejętności patrzenia przez serce.

Dodaj komentarz