Co nazywam ezoteryzmem

Tadeusz Głodowski

Spotyka się to słowo w pismach wielu autorów, głoszących różne teorie dotyczące życia duchowego, często sprzeczne i wyłączające się nawzajem. Potrzebne jest bliższe określenie tego terminu, tym bardziej, że większość piszących o rzekomym ezoteryzmie nie rozróżnia dwóch pojęć: okultyzmu i ezoteryzmu.

Do dziedziny okultyzmu, czyli zjawisk nadnaturalnych, których przyczyny są ukryte przed normalnym poznawaniem świata zmysłami, zaliczyć należy: jasnowidzenie, czytanie myśli, czyli telepatię, nieważkość i unoszenie się ciała, i szereg podobnych stanów graniczących bądź z patologią, bądź ze stanem poszerzonej zdolności władania narządami cielesnymi. Takie stany ponadnormalne wzbudzają zainteresowanie tłumów, nazywane są cudami, a korzystają z nich nie tylko obdarzeni nimi z natury, lecz także – i najczęściej – wydrwigrosze; ponadto właściwości takie uznawane są w wielu religiach zorganizowanych w wielkie wyznania za dowody łaski bożej i znamiona świętości. Świętym katolickim zostaje urzędowo nieboszczyk, legitymujący się cudami za życia czy po śmierci; podobnie jest w kościele prawosławnym. Reformacja zerwała z tymi praktykami. W Polsce zwalczali kult cudów, miejsc i obrazów cudownych, kult relikwii – wszyscy działacze reformacji, najkonsekwentniej Bracia Polscy, zwani arianami.

Dla zorientowania się w okultyzmie należy przyjąć do wiadomości, że „cuda” nie są tak wysoko cenione w innych wielkich religiach. Budda wprost zabronił uczniom swoim dokonywania cudów. Wcale nie uznawał zjawisk nadnaturalnych za dowód wyższości duchowej człowieka, który zdobył już „moce” i chciałby się popisywać.

Dlaczego „cuda” tak imponują ludziom? Głównie dlatego, że ludzie poszukują ratunku przed zagrożeniem przez choroby i marzą o życiu jak najdłuższym, nawet o … nieśmiertelności w ciele. Żerują na tych niemądrych marzeniach znachorzy, a dla dodania sobie tajemniczości posługują się często słowami zaczerpniętymi ze świętych ksiąg Wschodu i udają „wtajemniczonych w jogę”!

Joga prawdziwa wcale nie jest „nauką tajemną”. Jest to droga rozwoju wszystkich władz, wszystkich możliwości, ukrytych w każdym człowieku, od dawna wytyczona i wcale nie ukrywana – otwarta dla każdego. Wszystkie energie osobowości człowieka, które „uczeń jogi” świadomie zaczyna poznawać i posługiwać się nimi, dostępne są badaniom naukowym. Toteż dziedzina okultyzmu może być zdobywana stopniowo przez naukę. Inaczej ma się sprawa z dziedziną ezoteryzmu.

„Ezo” i „egzo” – wewnątrz i zewnątrz – są to słowa starogreckie, wyznaczające kierunki, w których zwraca się człowiek poszukujący prawdy, czyli starający się poznać rzeczywistość. Dopóki podziwiamy zjawiska niezwykłe, imponujące swą cudownością, jesteśmy na drodze „egzo” i oddalamy się od spraw życia duchowego. Egzotyką nazywane są opowieści o krajach na kontynentach zamorskich, obcych naszemu życiu powszedniemu. Podobnie każde zwrócenie się „egzo”, na zewnątrz, ku wszystkiemu, co dzieje się poza jaźnią człowieka, jest również egzotyką, interesowaniem się sprawami obcymi naszej najgłębszej istocie.

(Słowa powyższe budzą odruchowo sprzeciw w każdym, kto dopatrzy się w nich egoizmu, zamykania się w osobowości; proszę więc o cierpliwość i uwagę bez przesądzania z góry, co z dalszych objaśnień wyniknie.)

Droga okultyzmu jest drogą „egzo”. Wiadomości o „mistrzach”, władających aparatem psychofizycznym w sposób wprost nadludzki, a żyjących przez czas niezmiernie długi, bądź przybierających – bez reinkarnacji – coraz to inne ciała, wzbudzają pragnienie dorównania takim legendarnym postaciom. Towarzyszy temu wiara w „uduchowienie ciała” i droga marzeń wiedzie w ślepą uliczkę, kończącą się ubóstwieniem wyidealizowanej cielesności, ale zawsze przecinaną nieuniknionym zgonem.

Jest też inny model okultyzmu, bez wiary w mistrzów. Ukazuje on nieskończoną drogę rozwoju osobowości człowieka, wzbogacanej przez coraz to inne zdobycze jasnowidzeń, telepatii, dematerializacji i ponownego przyoblekania się w ciało, sięgania jasnowidzeniem na inne planety (poza Ziemię), zwalczania wszelkich schorzeń itd. – aż do stanu nadczłowieczeństwa, wkraczającego w świat wyższy. Ten świat wyższy ukazywany jest w opisach różnych szkół okultystycznych dość szczegółowo, a podział jego na sfery, nazywane często słowami zaczerpniętymi z sanskrytu, odpowiada z grubsza wierzeniom częściowo chrześcijańskim, częściowo hinduistycznym.

Są w tym więc wierzenia, są też wskazania dotyczące praktyk. Badaniem osiągnięć możliwych w wyniku praktyk, zajmowały się do niedawna Towarzystwa Metapsychiczne, obecnie mogą zajmować się ich objawami zewnętrznymi pracownie, badające naukowo bioprądy w ciele człowieka. Są to jednak zawsze badania czysto zewnętrzne. Co się dzieje w samej świadomości człowieka, tego nie zarejestrują przyrządy, a to jest istotą zjawiska, o które nam chodzi. Całe ”laboratorium” wewnętrzne musimy oczyszczać z przesądów i wierzeń, jeżeli chcemy szczerze poznać samych siebie – istotę swego „ja”.

Autorzy Ewangelii, przynajmniej tych czterech „kanonicznych”, które przetrwały burzliwy okres walk o władzę w chrześcijaństwie i nie padły ofiarami czystki, bardzo interesowali się cudami. Znalazło się jednak i w Ewangeliach proste, a ważne wskazanie ezoteryczne: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a to wszystko będzie wam dodane”.

Można to wyłożyć tak: Szukajcie jak najgłębiej istoty duchowości, a jeżeli znajdziecie ją w sobie, wszystkie „moce” cudowne staną się wam dostępne. Można też dodać: I nie będziecie ich cenili nadmiernie, bo są niczym wobec Życia wiekuistego w Duchu.

Okultyzm ceni wysoko wszystkie owe „moce” i uważa je za szczeble do stanu uduchowienia. Ezoteryzm pomija wszelkie cudowności, a zwraca się ku Źródłu Życia w nas, w naszej świadomości.

Okultyzm stara się o rozwój osobowości, o jej wzbogacanie owymi „mocami”. Ezoteryzm dba o zachowanie zdrowia ciała i psychiki, żeby nie przeszkadzały jaźni w zagłębianiu się w dziedzinę duchowości, ale właśnie nie po to, żeby utwierdzać samą osobowość w jej stanie posiadania. Ezoteryzm zmierza wprost poza wszystko, co stanowi osobowość, ku samej istocie Bytu.

Określenie wyraźne tego, co nazywamy osobowością, pomoże do ostrego rozróżnienia tych dróg i związanych z nimi pojęć. Pomoże do tego z kolei proste wyobrażenie sobie przemiany powłok i losu naszej szaty doczesnej: wyobraźmy sobie, że urodziliśmy się w innym ciele, w innym kraju, żyjemy w innych latach, inne też mieliśmy przeżycia; słowem spotkał nas inny los, – ale czy wszystko wobec takiej zmiany będzie inne, czy pozostanie coś takie samo jak obecnie? Tak, a będzie to świadomość „ja”!

Osobowość, złożona z doznań cielesnych, sumy przeżyć uczuciowych, olbrzymiego magazynu myśli, będzie zupełnie inna, natomiast Jaźń – świadomość bytu podmiotowego, odczuwanego jako „ja”, pozostanie ta sama, chociaż zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ściślej mówiąc, nie zdaje sobie sprawy osobowość, przekonana o swej oddzielności absolutnej i najczęściej wierząca w swą nieśmiertelność.  W tym  utrwalają ją dogmaty wyznań, przyjmujących wiarę w jednorazowe życie w ciele.

            Wielcy Nauczyciele, prawdziwi wiedzący, jak Mahariszi, na pytania w rodzaju: „Jak ja mam postępować, żeby pomóc światu?” – odpowiadali: „Powiedziałeś „ja”, cóż to jest twoje „ja”? – Nie było to bynajmniej unikanie odpowiedzi, lecz skierowanie uwagi i całej pracy myślowej pytającego na właściwą drogę.

            Zauważcie, że Krishnamurti, który jest skromnym wiedzącym, nie wywyższającym się nad nikogo, a jednak przemawiającym już ze stanowiska ponadosobowego, na każdy zwrot mowy swych rozmówców w rodzaju: cierpię, tęsknię, lubię, nienawidzę itp., naprowadza na rozważania mające pomóc do wykrycia, co w człowieku cierpi, tęskni lub nienawidzi. Jest to potrzebne do zorientowania się, w co jesteśmy zaplątani, co uważamy za cząstkę siebie i czy słusznie utożsamiamy się z tym czymś.

            Okultyzm dąży do wzbogacenia osobowości. Ezoteryzm wskazuje drogi i sposoby wywikłania istoty Jaźni z powłok osobowości.

            Kto utożsamia siebie z ciałem, marzy o jak najdłuższym życiu w ciele, przystaje chętnie do sekt, zapowiadających cudowną przemianę ciał wbrew prawom przyrody w jakieś subtelniejsze nieśmiertelne ciała. Kto utożsamia siebie z umysłem, wierzy w zachowanie na wieki bagażu myśli, wypracowanych w ciągu ostatniego bytowania w ciele. Kto wierzy w Dobroć jako istotę Bytu, utożsamia siebie ze swymi dobrymi czynami i od nich oczekuje utrwalenia swej osobowości na zawsze. Wszystko to są pragnienia zrodzone z utożsamiania siebie z tym, co jest przemijające. Są to drogi okultyzmu, uznającego zjawiska zachodzące w świecie przejawionym, przemijające i wiecznie zmienne, za wypełniające cały wszechświat. Gdzieś w tak wyobrażonym wszechświecie ma być zakątek będący rezerwatem osobowości, zachowujących niezmienne formy i w nich bytujące.

Ezoteryzm szuka wyjścia poza wszechświat przejawiony, zmienny, poza przyrodę. I wyjście to znajduje. Jest tym wyjściem droga przez świadomość Jaźni. Żeby w nią się zagłębić, dojść do stanu czystej świadomości Jaźni, trzeba pozbyć się utożsamiania siebie z doznaniami ciała, z całym bogactwem burzliwej sfery emocji, z zasobami pamięci. To ostatnie bywa najtrudniejsze, toteż Krishnamurti ostrzega, że człowiek, który nagromadził w sobie mnóstwo teorii, nigdy nie dojdzie do wyzwolenia, dopóki uważa je za swój skarb i swą istotę.

Osobowość pojmowana już nie jako ciało, tylko jako wielki bagaż uczuć i myśli, uważana jest najczęściej za nieśmiertelną duszę. Ze stanowiska ezoteryzmu dusza taka jest śmiertelna, chociaż istnienie jej może ciągnąć się przez tysiące wcieleń.

Nieśmiertelna jest tylko Jaźń. Zbawieniem jest wyjście poza osobowość i powrót w łono Jedynej Jaźni Kosmicznej.

 

Dodaj komentarz